Synio zamówił sobie maskotkę na urodziny. Ale żeby to był piesek. Tylko taki sam jak ma Franklin.
Obiecałam, była też z tej okazji wycieczka a u t o b u s e m (cóż za atrakcja!) specjalnie po materiał na pieska. Przedszkolak wybrał i czekał.
Czekał długo.
Obiecałam, była też z tej okazji wycieczka a u t o b u s e m (cóż za atrakcja!) specjalnie po materiał na pieska. Przedszkolak wybrał i czekał.
Czekał długo.
Sapcio waruje, stoi, leży prosi... |
Myślałam i kombinowałam nad wykrojem, ale skapitulowałam i poszłam na łatwiznę (że what?! szycie zajęło ok 20h!).
Z wykrojem pomogła Ania.
Oczka delikatnie zezowate, mimo to nie odbierają uroku. |
W nocy Jasia pilnuje Sapcio, ale wprawne oko zauważy, że przytulany jest miś Czuba. |
Czekając aż załaduje mi się w przeglądarce Twoja strona, zastanawiałam się kim jest Sapcio, bo przecież skądś to imię znam. No i faktycznie, to przecież piesek Franklina! Poszłam zajrzeć na półkę z książkami jak ten piesek wyglądał i tak myślę, że Sapcio całkiem nieźle Ci wyszedł. :)
OdpowiedzUsuńWyszedł jak wyszedł, ale kopiować przecież nie wolno. To była inspiracja! :D
UsuńMłody taki materiał sobie wybrał, to ma. Myślę, że podobieństwo byłoby większe gdyby zdobyć coś w podobnym stylu, a nie taką zwykłą, kuchenną kratę.
Bajkę o Franklinie znam doskonale:) Moja 8letnia córka do dziś lubi do niej powracać:) Piękny Sapcio! Co z tego, że troszkę inny, przecież imię ma to samo, do tulenia jak najbardziej a w dodatku taki osobisty i oryginalny, nikt na świecie nie będzie miał takiego samego:)
OdpowiedzUsuń