Sto procent! A dlatego, że szyta bez udziału maszyny (gdyż nie posiadam
- jeszcze nie posiadam :) ).
Kosmetyczka-woreczek robiona z myślą o mojej Sio. Miłośniczce kotów. Z
aplikacją użyczoną przez Wiolę z Bezdomnej Szafy (dzięki!).Znowu całkowity recykling. Stara spódnica (jeszcze trochę jej zostało),
stanik (tak, tak!), koronka z bluzki.
Samo szycie ręczne to czysta przyjemność, ale wszywanie detali, zamka,
podszewki! Dostarczyło mi zapas adrenalilny na długi czas.
W trakcie wszywania aplikacji stwierdziłam, że szybciej i spokojniej
byłoby mi ją wyhaftować (chociaż nie potrafię). Pomimo starannego
pomierzenia wszystkich elementów, nie uniknęłam błędów. Podszewka
trochę odstaje od całości, a zamek za długi. Jeszcze muszę się
wieeeeeeele nauczyć. Jednak jestem zadowolona.
Kochana... Ty to wszystko ręcznie?? Podziwiam!
OdpowiedzUsuńJa mam alergię na ręczne szycie i ZAWSZE podziwiałam, tych co to chcą i potrafią tak uszyć i do tego aplikacja...
Bardzo ładnie wyszła Ci ta kosmetyczka i połączenie kolorów... typowo kobiece :)
Mam nadzieję, że siostra zadowolona, bo jednak TAKI prezent 100% handamde, to jest COŚ
Pozdrawiam :)