Przejdź do głównej zawartości

Jak uniknęliśmy kredytu hipotecznego.

Czyli dlaczego podest



W 2011r. szukałam alternatyw dla wydzielenia osobnej sypialni w mieszkaniu dwupokojowym. Opcje, które miałam do wyboru to:
- budowa antresoli
- wyburzanie ściany i dobudownie innej
- spanie na rozkładanej sofie
- kupno większego mieszkania.


Kuchnia w trakcie remontu. Tą ścianę chcieliśmy wyburzyć, ale nie chciałam ponownie przeżywać tego samego. 

A że wszsycy lubią zdjęcia przed i po to przy okazji moja kuchnia po remoncie.




Mamy mieszkanie dwupokojowe, a miało urodzić się nasze drugie dziecko. Musieliśmy przeorganizować naszą przetrzeń.

Budowa antresoli 

Budowa antresoli odpadła w przedbiegach bo byłam w ciąży i nie wyobrażałam sobie wdrapywania się tam. Tym bardziej, że po porodzie często spaliśmy z dziećmi. Z dwójką dzieci, bo jak 3latek miał koszmary to przychodził się przytulić.

Wyburzanie ściany i dobudownie innej

Wyburzanie ściany - powiem wprost. Nie chciało mi się. Ten syf, kurz i moja ciąża. Do dziś uważam, że słusznie postąpiłam, choć uczciwie muszę przyznać, że pod względem architektonicznym byłoby to światne posunięcie. Największy pokój ma kształt litery L i zmiana ścian wpłynęłaby dobrze na jego układ. Do odrzucenia tej opcji przekonała mnie ostatecznie kuchnia otwarta na salon. No nie lubię zapachu smażonej ryby :) Zamknięta kuchnia i dobry okap kuchenny to jest to co dobrze wpływa na atmosferę domu.

Rozkładana sofa

Rozkładana sofa nie sprawdzaała się. Używaliśmy przez 3 lata. Mój kręgosłup po prostu marzył o normalnym materacu. Dodatkowo: wygoda czy lenistwo. Nazwijcie jak chcecie, ale nie codziennie składaliśmy sofę. A widok zaścielonej choć nie złożonej, nie działał na mnie kojąco. 

Kupno  mieszkania

A kupno większego mieszkania? Tak - stać nas (jak weźmiemy kredyt ), tak - mieszkamy w 4 osoby w 54m2,  tak - rodzina komentuje, że to straszne tak się "gnieździć".

I dobrze nam z tym. Kiedy rozważaliśmy przeprowadzkę, to nie bardzo mieliśmy pomysł gdzie :) Która ulica, która dzielnica. A może inne miasto? Ostatecznie doszliśmy do wniosku, ze tu gdzie mieszkamy jest na tyle fajnie, że nie chcemy się wyprowadzać. Nie uważaliśmy i nie uważamy, że się  "gnieździmy". Jak zaczyna brakować nam miejsca, to pozbywam się zbędnych gratów i już miesce się znajduje :) 

To dzieje się cały czas. Po prostu wymieniam mniej potrzebne rzeczy na te niezbędne, np. regał z książkami zamieniłam na biurko dziecka. Książki rozdałam, zostało kilka, które używamy np. słowniki. Może spodobała mi się moda na minimalizm? Może jak mam miej rzeczy to mniej sprzątam? Może. 
Nie ważne, ważne że to działa.
Jak przestanie działać to się przeprowadzimy. Już wiemy, że nie będziemy kupować większego mieszkania, tylko je wynajmiemy. Nie widzimy sensu kupowania większego mieszkania na kilka lat.
Dzieci przecież kiedyś dorosną i się wyprowadzą (chyba :) ).

Tym sposobem kredyt hipoteczny weźmiemy jak naprawdę będziemy tego chcieli, a nie "bo nas sytuacja zmusza". Nie lubię jak mnie coś lub ktoś do czegoś zmusza. Na przykład na mały, drewniany domek z białym płotkiem :) Albo mieszkanie nad Morzem Śródziemnym...

I na koniec powiem jeszcze tylko tyle, że od momentu naszych rozważań na temat kupna większego mieszkania minęło 5 lat. Przez te 5 lat oszczędzaliśmy miesięcznie kwotę mniej więcej 1 raty. 
To pozwoliłoby na wynajem większego lokum przez kolejne 10 lat (zakładając, że również nasze mieszkanie wynajmujemy), lub znaczne zmniejszenie wartości kredytu hipotecznego, który wzięlibyśmy teraz.

Dzięki naszej pomysłowości jesteśmy w miejscu w którym chcemy być. Bez obciążeń finansowych, co do których nie jesteśmy przekonani.


A tu jeszcze jedna rzecz, która przyczyniła się do powiększania naszych 54m2. 
Ścianka wspinaczkowa. Przecież można używać mieszkanie również w pionie :)

Inne znajdziesz np. tu.

Dziś chciałam napisać o tym jak nam się sprawdza podest po latach, ale wyszło coś takiego. 
Co się odwlecze to nie uciece, jak mawiają. 

Tu znajdziesz film o tym jak się ma nasz podest po latach.



Komentarze

  1. Bardzo ciekawie napisane. Liczę na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo konkretnie napisane. Super artykuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kredyt hipoteczny wcale nie jest taki straszny. Ja zamiast tak kombinować wolałbym już kupić nowe i większe mieszkanie.
    https://tradebest.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne na blogu

Podest

Cześć! Przedstawiam Wam wygodną alternatywę dla rozkładanej sofy. Dla tych, którzy śpią w pokoju dziennym i mają dość niekomfortowych materacy, które są wbudowane w kanapy. Wiem, że okres przedświąteczny. Wiem, że jakieś ozdoby, dekoracje. Cóż, czas na tego typu teksty nie jest może najlepszy, ale zainspirowała mnie Joanna z bloga  My little white home i jej poszukiwania sofy marzeń.  Swego czasu i ja się naszukałam w sieci. Oj naszukałam. W końcu zdecydowaliśmy się zbudować podest (z chowanym w nim materacem) i dodatkowo umieścić w pokoju sofę do spędzania czasu w dzień. A po wszystkim obiecałam sobie, że napiszę o tym artykuł, aby innym zainteresowanym ułatwić życie. Realizacja Projektowanie rozwiązań, poszukiwanie ekipy, kupno materiałów itp. trwało rok. Dlaczego? Dlatego, że żaden stolarz nie chał się podjąć skonstruowania podestu z łóżkiem. Znaleźliśmy spawacza, który miał zrobić konstrukcję metalową, ale doszliśmy do wniosku, że będzie zbyt ciężka i za

Moje miejsce pracy

Gdzieś już dawno wspominałam, że pokażę mójt "craft space". Mam nadzieję, że kiedyś zmieni się w craft room, ale póki co mam craftkuchnię. Też dobrze :) Nie narzekam, bo i tak nie szyję wiele. Choć kto wie, czy gdybym nie musiała się zwijać przed każdą kolacją/śniadaniem/obiadem, to nie szyłabym więcej. Kącik w wersji kuchennej prezentuje się tak: Ot normalna kuchnia. Nic szczególnego. Kącik wskazuje strzałka. Podchodząc odsłania się wiecej: 1. Widzimy rozklekotaną półeczkę studencką, której nie miał kto wynieść do piwnicy (kto wie, może dlatego zaczęłam szyć...). Całkiem ostatnio załatałam bidulce dziury niewiadomego pochodzenia i pomalowałam (blat coby wyglądała bardziej nowocześnie).   2. Koszyczek na górze kryje prace -w trakcie-. Pod nim pudło mojej roboty z podwójnym dnem i przegródkami. Nawet jak jest bałagan to szybko mogę coś znaleźć. 3. Gazetowe pudełko górne. Zestaw nici z Lidla jakby stąd był :) Pudełko zagospodarow

Oklejanie pudla.

Jak okleić pudło?  Post dla wytrwałych. Niby nic, a każdy kto chciał zrobić to dokładnie może potwierdzić, że nie takie to proste. Sama gdy chciałam się wziąć za to pierwszy raz naszukałam się tutoriali i wskazówek w necie, ale żadne mnie nie satysfakcjonowały do końca, dlatego postanowiłam zrobić własny kursik. Ponadto oklejone pudła, które znalazłam, nie były wystarczająco precyzyjnie wykonane. Metodą prób i błędów opracowałam własny sposób. Obrazkowy kursik co i jak krok po kroku: Przygotowujemy: -  w miarę sztywne pudło,  - klej polimerowy (np. budowlany, do styropianu), - materiał; należy wcześniej zrobić na nim próbę kleju polimerowego (niektóre sztuczne materiały topią się pod wpływem tego kleju), - taśmę dwustronną, klej introligatorski, zszywacz, taker (opcjonalnie), - nożyczki, linijka, miękki ołówek do zaznaczania, - drewniane deseczki, sztywne tekturki, deszczułki lub tym podobne, - spinacze do bielizny.   Wyprasowany (ważne!) mate