http://madameedith.blogspot.com/2012/05/kitchenaid-artisan-czyli-pan-kicius.html
|
Łapka w górę,
która zobaczyła i zamarzyła.
Ja też!
I mam. Z własnym
genotypem. Tadam:
Mam. I nie oddam. Pomaga w kuchni i jest najlepszym KitchenAid pod słońcem!
Pozdrawiamy z
wieczornej kuchni, znad budyniu :)
A jeszcze cosik.
Puszka
po pralinkach zyskała nowe opakowanie (pamiętacie post o poduszkach? klik) i służy
za podstawkę do roślin w pokoju syna. Ale to już ostatni ścinek tego materiału. Wykorzystany niemal do ostatniej
niteczki.
Nadal trzymamy się klimatów marynistycznych ;)
Jest i młodszy (na razie nie wykazuje zdolności kulinarnych):
zazdroszczę takiego pomocnika kuchennego:) no i jeszcze drugi rośnie, nieźle to sobie wymyśliłaś:)))))))hihihi słodziaki dwa! a ta podstawka do roślin bardzo fajna i jak najbardziej pasuje:)
OdpowiedzUsuńwpadnij do mnie w wolnej chwili, bo czeka tam na Ciebie wyróżnienie:))
UsuńDzieciaki masz słodziutkie:) A blog bardzo ciekawy, podobają mi się Twoje pomysły.
OdpowiedzUsuńJaki cudny maluszek:-))))pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFajne chłopaki!
OdpowiedzUsuńDo KA zapałałam swego czasu miłością romantyczną, ale mi przeszło, kiedy sobie uświadomiłam, że nie potrafi on tyle co moja "Kasia" ;-)
KA masz wyjątkowego :D A ten młodszy pewnie na Zelmera kurs bierze :) Bo ja osobiście to w swoim Zelmerze zakochana jestem i na nic go nie wymienię. No, chyba że w przyszłości na nowego Zelmera :D
OdpowiedzUsuńChłopaczki masz - ciacha!